Mec. Janusz Piotr Kolczyński w rozmowie z Wirtualnemedia.pl na temat reformy unijnego prawa autorskiego.

5 lipca 2018 r.

Poniżej przedstawiamy rozmowę mec. Janusza Piotra Kolczyńskiego z Wirtualnemedia.pl, na temat niektórych przepisów projektu unijnej dyrektywy zmieniającej prawo autorskie. Portal Wirtualnemedia.pl zauważył, że projekt nowej dyrektywy od początku jego powstania budzi kontrowersje. Zwolennicy podkreślają, że nowe przepisy pozwolą na skuteczną walkę z piractwem internetowym. Ci drudzy, których jest zdecydowanie więcej, podnoszą, że planowana dyrektywa stanie się narzędziem cenzury Internetu.

Prawa do prywatności i dostępu do kultury mniej ważne od praw autorskich?

Janusz Piotr Kolczyński wyraził obawy dotyczące dozwolonego użytku prywatnego i publicznego: „Obawiam się o losy prawa do dozwolonego użytku, czy to publicznego czy to prywatnego po wejściu w życie nowej dyrektywy. Uważam, że zostało ono potraktowane w projekcie jako prawo drugiej kategorii. Proponuje się (ustęp 7 art. 13 projektu), aby to pośrednik decydował o tym czy coś jest, czy nie jest objęte dozwolonym użytkiem. W zamian mają być mechanizmy mediacyjne i polubownego rozstrzygania sporów. Moim zdaniem prawo do prywatności lub prawo dostępu do kultury staje się tym samym mniej ważne niż prawo autorskie, z czym trudno się pogodzić. Mechanizmy filtrujące treść, o ile zostaną wprowadzone powinny zakładać możliwość skorzystania z prawa do dozwolonego użytku bez jakiejkolwiek ingerencji ze strony pośrednika. To my udostępniający treść powinniśmy decydować czy korzystamy z tego prawa, czy też nie - oczywiście na własną odpowiedzialność. W praktyce powinien istnieć mechanizm blokowania filtra treści.” W ocenie mec. Kolczyńskiego zgodnie z projektem unijnym to administratorzy strony czy portalu będą decydowali o tym, czy konkretna treść spełni warunki dozwolonego użytku oraz czy w związku z tym może zostać udostępniona publicznie, co w konsekwencji pozbawi korzystających z praw decyzji co jest, a co nie jest objęte dozwolonym użytkiem. Według projektu ex post będą funkcjonować mechanizmy pozwalające na sprzeciw i mediacje wobec nieumieszczenia przez portal treści w sieci.

Linkowanie

Rozmówca uspokoił, że kwestia niekomercyjnego linkowania do zewnętrznych źródeł pozostaje w nowym prawie niezagrożona. „Jeśli chodzi o linkowanie do zewnętrznych treści projekt dyrektywy wyraźnie wyłącza wszystko to, co nie będzie publicznym komunikowaniem utworu, a więc dopuszcza udostępnianie linków np. w celach prywatnych, między znajomymi. Motyw 34 preambuły dyrektywy wyraźnie wyłącza obowiązek uzyskania licencji dla czynności hiperlinkowania, które nie łączy się z publicznym komunikowaniem treści: „should not extend to acts of hyperlinking when they do not constitute act of communication to the public”. Według aktualnego stanu orzecznictwa TSUE byłyby to np. linki niepochodzące od firm, odsyłające do treści udostępnionej wcześniej publicznie i bez jawnego celu zarobkowego. Mecenas Kolczyński dodał: „Na przykład w wypadku odnośników odwołujących się do źródeł informacji zamieszczanych w artykułach rozpowszechnianych w sieci w związku z nowym prawem autorskim nie powstaną dodatkowe ograniczenia czy też konieczność uzyskiwania odpowiednich zgód. Tego typu linki mają charakter niekomercyjny w bezpośrednim rozumieniu, odwołują się także do treści które zostały już wcześniej udostępnione w sieci. W praktyce zatem autor tekstu zamieszczając linki nie komunikuje publicznie utworu, bowiem wcześniej został on już zakomunikowany. Inna sytuacja byłaby wtedy, gdyby odnośnik prowadził do utworu nie udostępnionego publicznie lub z nielegalnego źródła.”

Poprawka europosła Krasnodębskiego

Wyjaśniając kontrowersyjne artykuły 11 i 13 w projekcie nowej dyrektywy mec. Kolczyński zwrócił uwagę także na poprawkę zaproponowaną przez polskiego europosła Z. Krasnodębskiego. „Chodzi o dodanie do dyrektywy punktu 13a mówiącego o niezrzekalnym wynagrodzeniu autorskim. Jest to odpowiedź na nowy trend który pojawia się w Unii Europejskiej. Dzisiaj często jest tak, że jako twórcy udostępniamy w sieci konkretne treści zawierając wcześniej umowę np. z wydawcą i otrzymując z tego tytułu jednokrotną gratyfikację w określonej wysokości. Później nie mamy prawa do żadnych dodatkowych korzyści finansowych z dalszego rozpowszechniania tej treści w internecie, co jest dotkliwe np. w sytuacji, gdy dany utwór zdobędzie wśród odbiorców znaczącą popularność. Wspomniana poprawka stanowi, że nawet jeśli twórca w umowie zobowiązał się do niepobierania dodatkowych pieniędzy z utworu który przynosi zyski w sieci, to nie mógł skutecznie się do tego zobowiązać. W praktyce będzie to oznaczało, że twórca musi otrzymać stosowne wynagrodzenie za rozpowszechnianie jego dzieła w internecie niezależnie od wcześniej zawartej umowy z wydawcą czy producentem. Dodatkowo wspomniana propozycja zakłada, że egzekwowaniem należności z tytułu publikowania konkretnej treści nie będzie się zajmował osobiście jej twórca, ale organizacje zbiorowego zarządzania (w Polsce np. ZAiKS), które mają przekazywać na rzecz autora zebrane środki.” Nowe prawo pokrewne wydawców Rozmówca zaznaczył: „Prawa pokrewne generalnie mają na celu ochronę interesów ekonomicznych. Mówiąc wprost nie chodzi w nich o to by coś blokować, ale by za coś dostać pieniądze. Trzeba zaznaczyć, że w toku długich prac nad unijnym projektem część nowych praw pokrewnych wydawców została mocno ograniczona. M.in. początkowo zakładano, że prawo to będzie obowiązywać w konkretnych przypadkach przez 20 lat, ostatecznie ustalono że będzie obowiązywać jedynie przez rok.” Mec. Kolczyński podkreślił, że w związku z tymi regulacjami istnieją jednak poważne wątpliwości, bowiem planowane prawo dubluje przepisy które już istnieją. Już dzisiaj wydawcy mogą zakazać publikowania określonych treści lub blokować do nich dostęp, mają zatem odpowiednie narzędzia by bronić własnych interesów: „W projekcie wydawcy mieliby otrzymać oprócz prawa autorskiego dodatkowe uprawnienia, co wiąże się z dodatkowymi przychodami. W trakcie prac nad tym wątkiem projektu pojawiły się propozycje, aby zamiast prawa pokrewnego wprowadzić domniemanie, że publikowanie konkretnych treści nie zostało objęte umową. W tej sytuacji strona korzystająca z utworu musiałaby udowodnić, że ma do tego prawo i postępuje legalnie. Tymczasem w projekcie pozostawiono mechanizm, który de facto dubluje niektóre istniejące już przepisy, na co w przeszłości zwracali uwagę m.in. poważni naukowcy zajmujący się tworzeniem prawa.

Cała rozmowa dostępna tu.

Żródło: Wirtualnemedia.pl

Opracowano na podstawie tekstu źródłowego autorstwa PS.

 

 

C.R.O.P.A. Kancelaria Radcowska

Ttelel. + 48 22 270 12 98

 

home

Al. Jana Pawła II 22

00-133 Warszawa

mail

info@cropa.org

NIP: 586-148-91-17; REGON: 015824293

 

Kontakt / Jak dojechać ?